wtorek, 7 lutego 2017

"I wish I was in Dixie..."

Witam.

Dziś na warsztacie, cudowne lata sześćdziesiąte XIX wieku. Wojna secesyjna a dokładnie system  Bogowie Wojny: Robert E. Lee. System desygnowany dla skali 6mm.

Gra jest dopiero w fazie beta testów ale mi udało się do nich dostać więc stwierdziłem że podzielę się z wami wczesną opinią.

Jak łatwo się domyślić potyczki odbywają się pomiędzy wojskami Unii a siłami Konfederatów. Osobiście mam zamiar reprezentować dzielnych chłopców ze stanu Virginia podśpiewujących sobie Dixie song.

Do rzeczy, rozegrałem dwie bitwy z moim starym kompanem Siwusem, jedną po stronie Konfederatów i jedną po stronie Unii. Z powodu nie ogarnięcia wszystkich zasad musieliśmy pominąć kilka ciekawych rozwiązań systemu jakim na pewno są markery dywizji. Mianowicie, na początku gry, gracze nie wystawiają swojej armii tylko markery przypisane do konkretnej dywizji(w sekrecie) więc przeciwnik nie wie z czym ma do czynienia, możliwe są też "puste" markery - nie przypisane do żadnej dywizji, zwiad/dywersja.  Tak jak pisałem odpuściliśmy to i kilka innych rzeczy, chcieliśmy na początek przerobić samą mechanikę bitwy itd.

Pierwsza bitwa zakończyła się szybkim zwycięstwem południowców, rozegraliśmy bitwę na 1000$(limit punktowy) za które kupiliśmy po jednym korpusie z dwiema dywizjami. Tu trafił się błąd, pomimo jednego korpusu graliśmy z wodzem naczelny, ten błąd przeniósł się niestety również na kolejną bitwę...

Druga bitwa na 1400$.
Na początku wylosowaliśmy wodzów naczelnych, południe nie ma wyboru(na razie) i zawsze będzie miało Roberta E. Lee. Północ(moja armia) wylosowała gen. Josepha Hooker'a. Co do dowódców korpusów, Siwus trafił na Thomas'a Jeckson'a(lucky bastard!)  a ja John'a Reynolds'a.
 Nie pamiętam gen. dywizji konfederatów ale moja armia wyglądała mniej więcej tak:

Wódz naczelny - Joseph Hooker
Generał korpusu - John Reynolds
Gen. Dywizji - Henry J. Hunt(bonus do Siły Ognia dla artylerii)
                           2x artyleria - średniodystansowa
Gen. Dywizji - John Stoneman
                           5x Brygada piechoty w tym Iron Brigade
Gen. Dywizji - John C. Robinson
                           4x Brygada piechoty

Dodatkowo postanowiłem dokupić jedną kartę, która zagrana przed bitwą dała mi jedną brygadę piechoty gratis - uwzględniłem ją w rozpisce powyżej(dywizja Stonemana).

Skłąd armii Siwusa był podobny, z tym że dwie brygady "imienne", Texas Brigade i Stonewall Brigade miały wykupiony poziom wyszkolenia "weterani".

Za elementy terenu posłużyły nam moje znaczniki z Disckwars, na środku stołu stanął młyn, który był objectivem dla nas obu.

Turę zaczęliśmy od wydania tajnych rozkazów, potem rzut na inicjatywę. Ilość kostek do rzutu na inicjatywę ustala się w tajemnicy przed przeciwnikiem z puli kostek dostępnych dla wodza naczelnego. Biorąc pod uwagę wspomniany wcześniej błąd związany z błędną interpretacją zasad i włączeniem przez to, do jedno korpusowej armii wodza naczelnego, konfederaci zawsze mieli przewagę ponieważ Lee ma dostęp do 7 kostek a mój Hooker tylko do 4.

Pierwsze rozkazy to oczywiście "Marsz" i próba wyjścia na pozycje, które później pozwolą na dalsze działania. Mając na swojej lewej flance niewielkie wzgórze, skierowałem na nie dywizję Hunt'a i jego działa. Środkiem maszerowała dywizja Stoneman'a i jego pięć brygad a na prawej flance dywizja Robinson'a przedzierała się prze las.
Siwus zdecydowanie ruszył w stronę Młyna kierując w jego stronę swoją najlepszą dywizję w której byli jego weterani, natomiast druga dywizja ruszyła na spotkanie dywizji Robinson'a.

W drugiej turze inicjatywę wygrali południowcy co pozwoliło Łukaszowi aktywować swoją dywizję, którą zajął dobre pozycje na terenie "Młyna". Biorąc pod uwagę, że objective traktowany był jako teren zabudowany, dawał obrońcom bonusy w postaci kostek, dodatkowo obrońcami okazali się weterani więc wiedziałem że będzie bardzo ciężko ale musiałem spróbować. Rzuciłem na nich dywizję Stoneman'a, atak frontalny, brygady atakujące były wspierane od tyłu więc odrobinę niwelowałem dobre pozycje konfederatów. Pierwsi poszli chłopcy z Iron Brigade, którzy starli się z "Teksańczykami",  udało się odepchnąć żołnierzy Południa - nie chcąc komplikować sobie dnia nie używaliśmy zasady pogoni. Tuż obok rozgorzało starcie Staonewall Brigade z moimi piechurami, stracie było dużo krwawsze.
Na prawej flance doszło do starcia mojej dywizji z dywizją Siwusa. Tam niestety nie miałem za dużo szczęścia i powoli moje siły topniały.

Trzecia tura to kolejny atak na "Młyn", tym razem zaryzykowałem i poświęciłem lwią część kostek wodza naczelnego i wygrałem inicjatywę. Dywizja Stoneman'a ruszyła do boju! Krwawe stracie doprowadziło do rozbicia dwóch dywizji konfederatów, moi chłopcy z Iron Brigade zostali odepchnięci ponosząc spore straty i dodatkowo sam straciłem jedną brygadę piechoty. Atak wspierała dywizja Hunta ale nie miałem szczęścia do atakowania działami.
Na tym etapie Siwus rozbił całą moją prawą flankę i zaczął zawijać swoją do środka!

Czwarta tura to  wygrana inicjatywy przez południowców i atak na flankę moich brygad Stoneman'a, co spowodowało rozbicie obu moich pozostałych tam jednostek. Ostatnią możliwą dla mnie aktywacją był Hunt i jego dywizja artylerii, której udało się ostrzelać z flanki, kartaczami brygadę konfederatów. Mordercze kartacze plus bonus dowodzącego dywizją pozwolił na rozbicie południowców jedną salwą.

W tym momencie na stole miałem dywizję artylerii i jedną brygadę piechoty z dywizji Stonewalla, która przez całą grę osłaniała lewą flankę i moją artylerię przed zakusami południowców - dodatkowo w krótkim starciu rozgromiła brygadę przeciwnika w lesie na lewej flance.

Przegrałem ale bitwa była bardzo przyjemna i wymagająca. W trakcie bitwy zginęło kilku generałów dywizji(dają bonusy w walce jeśli biorą w niej udział), na ich miejsce losuje się nowych ale na potrzeby zachowania spójności(nie kohezji...:P) opisu wolałem to pominąć.


Wrażenia odnośnie systemu? Jest super, jako wielki fan tamtego okresu i samego konfliktu mocno trzymam kciuki za ten projekt. Widziałem wczesne wzory modeli i wydaje mi się że jest na co czekać. Choć z tą skalą miałem styczność tylko raz przy okazji  Flames of War to mam wrażenie że tym razem skala 6mm mnie nie odstraszy! :)

Kilka zdjęć z drugiej bitwy, za jakość przepraszam.

Pozdrawiam.





6 komentarzy:

  1. Noo Panie, jak Cię nie ma, to Cię nie ma, a jak wracasz, to z przytupem :) Widzę, że również się załapałeś na testy Lee. Fajnie, że system przypadł Ci do gustu.
    Pozdrów Siwusa, i zajrzyjcie w tym roku obaj na Pyrkon :)
    BTW, FoW to skala 15mm, a Lee 6mm ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny raport. Dobre zwycięstwo Konfederacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o FoW to faktycznie moja pomyłka ale jedna z tych które morza krew w żyłach, bo jeśli tam te figs były małe to 6mm będzie straszne ale dam radę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nie tylko mnie urzekło to słowo "kohezja" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny aar i cieszę się,że są już pierwsze spostrzeżenia/uwagi. Toje zaangażowanie motywuje do spróbowania samemu, choć sam okres jest dla mnie niemal zupełnie obcy.

    OdpowiedzUsuń