czwartek, 24 marca 2022

In Emperor we trust.

Aktywność taka, że emocja jak na grzybach ale cóż poradzić. Krótka wrzutka z pierwszej bitwy z kampanii w W40k. Mój Genestealer Cult kontra zakon sukcesorski Blood Angels dobrego kolegi Michała. Plany na kampanię ciekawe i ambitne a przeciwnik doświadczony. Niemniej jednak chodzi o dobrą zabawę i opowiedzenie ciekawej historii a nie o wynik, poza tym i tak już wygrałem bo Gwiezdne Dzieci już lecą. ;)  

 

Szare ściany z plastobetonu oddawały idealnie surowy styl imperialnych umocnień PDF. Wąskie korytarze, często załamujące się dla łatwiejszej obrony pod kątem prostym, oświetlone rzadko rozmieszczonymi lampami, przypominały bardziej katakumby niż miejsce mające zapewnić ochronę przed wrogiem. Duszne powietrze również wskazywało na skąpą wentylację a może był to jeszcze zapach rzezi jaka odbyła się wewnątrz umocnień. 

Wysoka, barczysta postać, pewnie pokonywała kolejne załomy korytarza mijając tu i ówdzie groteskowe malowidła na ścianach. Malowidła najczęściej przedstawiały symbol powstania przeciwko tyranii Imperium, często były to również wulgarne hasła mające jeszcze bardziej umocnić wiarę w jedynego słusznego Czterorękiego Imperatora. Spostrzegawcze oko mogło dostrzec, iż "farbą" była najczęściej ludzka krew. 

Ciężki płaszcz postaci przy jednym z załomów otarł się o leżące pod ścianą zwłoki żołnierza PDF, ciało naznaczone było licznymi głębokimi cięciami wskazującymi raczej na bolesną śmierć, októrej również świadczył przerażający grymas twarzy. Zbliżając się do masywnych drzwi, które były znacznie lepiej oświetlone, dopiero teraz można było dostrzec, że za postacią podąża kolejna, zakapturzona, smukła i wysoka. Para przeszła przez drzwi prowadzące do dużego pomieszczenia, utrzymywanego w półmroku z powodu licznych uszkodzeń oświetlenia, które uszkodzone zostało jakimś ładunkiem wybuchowym lub granatem Pomimo tego po całym pomieszczeniu rozpościerała się blada, zielonkawa poświata. Liczne imperialne insygnia takie jak imperialna aquila, zostały zniszczone, zbezczeszczone lub wręcz wydrapane ze ścian. Taki był rozkaz samego Patriarchy, zniszczyć wszelkie symbole okupanta tak aby na jego zgliszczach wyrósł nowy ład, oczekujący... 

Zielona poświata swoje źródło miała w lewitującym dysku, który był interaktywną mapą taktyczną, obsługiwaną przez strategów Kultu. Uzbrojona w wiele manipulatorów i kontrolek, pozwalała w formie hologramu na obserwowanie licznych bitew w czasie praktycznie rzeczywistym. Nexos stojący obok niej wydawał kolejne rozkazy przez swoją przenośną radiostację. Para nowo przybyłych podeszła pewnym krokiem do stanowiska. 

- Jaki wynik starcia z wrogiem? - zapytała barczysta postać, będąc jeszcze daleko za plecami Nexos'a

Bez obracania się, bez żadnych zbędnych ruchów czy salutów Nexos pewnym głosem odpowiedział.

- Wróg poniósł dotkliwe straty, w tym w kadrze dowódczej.

- Czy udało się kolejny raz zwieść wroga? - dopytywała postać

Delikatny grymas na twarzy noszącej widoczne znamiona genetycznych mutacji, pomimo bycia twarzą czwartego pokolenia, mogłyby zdradzić iż Nexos nie chciał odpowiadać na to pytanie. Niemniej jednak cały ten plany był jego tworem, wszak wymyślił go dla dobra Primusa. Tego Primusa, który właśnie chciał się dowiedzieć jaki wynik osiągnął fortel stratega.

- Pomimo wspaniałej i oddanej postawy naszych sił, zostaliśmy rozbici. Ocalały tylko Ridgerunnery i Locus przypisany do misji. - odpowiedział szybko, głośnym i wyraźnym tonem zdradzającym iż nie obawia się konsekwencji i nadal wierzy w swój plan - No i oczywiście Kelermorph, który to w pojedynkę ustrzelił konsyliarza najeźdźcy!

- On zawsze wraca, poobijany ale wraca. - odezwała się delikatnym lecz niosącym w sobie zabójczą nutę smukła wysoka postać podążająca za Primusem.

Generał Kultu delikatnie obejrzał się na swoją towarzyszkę. Mara Jade, szczupła kobieta była jego osobistym ochroniarzem, jednym z najlepszych w swoim fachu. Nie był zwolennikiem tego rozwiązania, nie lubił pokazywać się z nią przy swoim boku, miał wrażenie że w oczach swoich żołnierzy czyni go to słabym, nie potrafiącym obronić się samemu. Któż może jednak sprzeciwić się Jego woli...

Nexos odwrócił się od swojej konsoli, utraciwszy zielonkawą poświatę rzucaną przez hologram sprawiło to że jego twarz nabrała bardziej ludzkiego koloru. Skłonił się kolejno swoim gościom.

- Zask Valka, miło cię znowu zobaczyć. - zwrócił się do Primusa.

- Ciebie również Hollum. - odpowiedział krótko Zask.

Valka oczywiście urodzony w trzeciej generacji, przed powstaniem zajmował się układaniem kolejnych planów przejęcia planety. W gronie mu podobnych przeprowadzał liczne symulacje kolejnych etapów powstania. Przechwytywanie całych arsenałów czy garnizonów PDF lub zniszczenie ich jeśli nie uda się przekonać ich do jedynej słusznej sprawy. Strategiczne lokowanie agentów Kultu w kolejnych instytucjach obronnych jak i administracyjnych planety. Marzył mu się gubernator planety będącym jego agentem, niestety Galim Taduk, okazał się pionem nie do ruszenia a tym bardziej do przekonania a jego droga osobista ochrona pozwoliła mu przetrwać kilka prób zamachów. W dniu powstania Zask osobiście pofatygował się do gubernatora aby bo zdymisjonować ze stanowiska. 

- Zatem, jak teraz wygląda sytuacja? - zadał pytanie Zask wpatrując się w hologram na konsoli do której ostrożnie podszedł.

- Hmm.. - zaczął nieśmiało Nexos - porażka nadal daje nam przewagę, Obiekt 313 został zniszczony ale dzięki temu najeźdźca uważa, że Cię zgładził i przez jakiś czas nie będzie Cię szukał. 

- Zgadza się ale tu nie chodzi o moje bezpieczeństwo! Zgodziłem się na ten fortel aby odwrócić ich uwagę od Niego. To On jest najważniejszy a teraz te diabły zaczną szukać naszego Patriarchy!!! - wykrzyczane ostatnie słowa rozbrzmiały dziwnym echem po sali w głębokim bunkrze PDF. 

W trakcie nerwowej wypowiedzi Valka uderzył swoją, uzbrojoną w metalowe szpony, dłonią w konsole Nexosa. Dokładnie w miejsce gdzie widniał na niej imperialny orzeł, dodając na nim kolejne głębokie zadrapanie. Cała konsola, utrzymywana w powietrzu przy pomocy małego generatora repulsywnego, zachwiała się i delikatnie zdryfowała w bok aby po chwili delikatnie powrócić w pobliże stratega.

- W trakcie potyczki, zginął również Kapelan tych diabłów! - rzucił lekko wystraszony Hollum, tak jakby chciał coś dać Primusowi aby ten spojrzał na niego bardziej przychylnym okiem.

- To na pewno jest mocny cios w serce naszego wroga. Z archiwów do jakich mieliśmy dostęp przed powstaniem i również po, wiemy jak ważna to postać dla naszego przeciwnika. Według naszych zwiadowców jego ciało została co prawda zabrane z pola bitwy, tak jak pozostałe ofiary naszych wojsk ale zakładam ze już go nie zobaczymy. Chyba że włożą jego ciało do tych swoich wielkich chodzących metalowych sarkofagów - tłumaczył dalej Nexos.

- Może i tak ale wiem również, że te demony Diabła potrafią leczyć wszelkie, nawet najgłębsze rany więc możesz nie mieć do końca racji drogi Hollumie - wyjaśnił Primus - co zawiodło?

- Bitwa toczyła się po naszej myśli, niszczyliśmy kolejne zastępy wroga z ogromnym poświęceniem, wielu naszych braci i sióstr poniosło śmierć ale ich biomasa nie pójdzie na marne. Wyeliminowanie kapelana, wzbudziło w przeciwnikach ogromy impuls, nie widziałem czegoś takiego nigdy. PDF uciekał kiedy nasz Sanctus zabijał oficera dowodzącego danym bunkrem czy sektorem okopów. W przypadku demonów, okazało się to tylko katalizatorem do większego wysiłku i determinacji. Z archiwów wiemy, że oddział wroga który przechylił szalę to wojownicy z ich pierwszej kompanii, zakuci w pradawne zbroje zwane Terminatorami - przedstawił w skrócie strateg.

Zask Valka, wziął głęboki oddech, odprężył się i skupił w swoim własnym umyśle, szukając i nasłuchując czy przemawia do niego On. Zawsze świadomość Jego obecności w swojej głowie uspokajała go, była nienamacalnym lecz nadal dowodem na Jego boskość i pomimo ogromnej wiary Zaska była dla niego latarnią wskazującą cel. 

Patriarcha czuwa nad wszystkim, omiata swoją mocą całą planetę, "przemawia" do swoich wyznawców lecz nie teraz. Głęboko ukryty, w pełnym skupieniu, używając całej swojej potęgi psionicznej... Nawołuje. Wzywa i wskazuje drogę do tej planety, znajdującej się na południowe krawędzi Imperium Nihilus

- Wydaj rozkaz dla naszego Biophagus, niech przygotuje kolejnego sobowtóra - nakazał Zask - musimy zwiększyć aktywność w sektorach, gdzie wróg przejął kontrolę lub gdzie próbuje zająć przyczółek. Wzrost naszej aktywności odciągnie wroga od szukania naszego Patriarchy.

- Biophagus, już pracuje nad kolejnym Obiektem, poleciłem mu to od razu po otrzymaniu raportu z bitwy - odpowiedział Hollum.

- Jesteś pewny siebie - Mara skomentowała ostatnią wypowiedź stratega.

Nexos spojrzał na ochraniarza. Szczupła postać nie wyglądała na kogoś kto jest w stanie pokonać takie demony z jakimi przyszło im się zmierzyć ale Hollum wiedział kim ona jest. Zabójcą, kryjącą pod swoim płaszczem ostrza, w których władaniu jest wirtuozem.

- W trakcie obrony Naszej planety każdy musi być pewny tego co robi... złotko -  odpowiedział parskliwie. 

Mara Jade zmierzyła go swoimi wielkimi drapieżnymi oczami i szybko oceniła, że dekapitacja swojego rozmówcy zajęłaby jej nie całą sekundę i jedno cięcie. I na tym poprzestała.

Zask z rozbawieniem oglądał całą to sytuacje, która ewidentnie poprawiła mu humor i choć na chwilę odciągnęła jego umysł w poszukiwaniu kontaktu z Patriarchą.

- Przestańcie skakać sobie do gardeł, mamy planetę do uratowania przed demonami wielkiego uzurpatora. Według archiwów podbił i zniewolił wiele światów ale My wyzwoliliśmy się z pod jego buta. Pokonaliśmy jego armię. Zabiliśmy kapłanów i dowódców. Zniszczyliśmy jego świątynie a teraz pokonamy jego demony. Nasz planeta pozostanie poza jego władzą.

Planeta Warsh44






Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz